sobota, 15 lutego 2014

So we meet again...POETA

 Boleslaw Lesmian


Zaroiło się w sadach od tęcz i zawieruch;
Z drogi! - Idzie poeta - niebieski wycieruch!
Zbój obłoczny, co z światem jest - wspak i na noże!
Baczność! - Nic się przed takim uchronić nie może!
Słońce - w cebrze, dal - w szybie, świt - w studni, a zwłaszcza
Wszelkie dziwy zza jarów - prawem snu przywłaszcza.

Rad Boga między żuki wmodlić - do zielnika,
Gdzie się z listem miłosnym sam jelonek styka!...
Świetniejąc łachmanami - tym żwawszy, im golszy -
Nie bez wróżb się uśmiecha do grabu i olszy -
I widziano w dzień biały tego obłąkańca,
Jak wierzbę sponad rzeki porywał do tańca!
A tak zgubnie porywać, mimo drwin i zniewag -
Zdoła tylko z otchłanią sprzysiężony śpiewak.
Żona jego, żegnając swój los znakiem krzyża,
Na palcach - pełna lęku do niego się zbliża.
Stoi... Nie śmie przeszkadzać... On słowa nawleka
Na sznur rytmu, a ona płochliwie narzeka
"Giniemy... Córki nasze - w nędzy i rozpaczy...
A wiadomo, że jutro nie będzie inaczej...
Wleczesz nas w nieokreślność... Spójrz - my tu pod płotem
Mrzemy z głodu bez jutra, a ty nie wiesz o tem!" -
Wie i wiedział zawczasu!... I ze łzami w gardle
Wiersz układa pokutnie - złociście - umarle -
Za pan brat ze zmorami... Treść, gdy w rytm się stacza,
Póty w nim się kołysze, aż się przeinacza.
Chętnie łowi treść, w której łzy prawdziwe płoną -
Ale kocha naprawdę tę - przeinaczoną...
I z zachłanną radością mąci mu się głowa,
Gdy ujmie niepochwytność w dwa przyległe słowa!
A słowa się po niebie włóczą i łajdaczą -
I udają, że znaczą coś więcej, niż znaczą!...

I po tym samym niebie - z tamtej ułud strony -
Znawca słowa - Bóg płynie - w poetę wpatrzony.
Widzi jego niezdolność do zarobkowania
I to, że się za snami tak pilnie ugania !
Stwierdza z zgrozą, że w chacie - nędza i zagłada -
A on w szale występnym wiersz śpiewny układa !
I Bóg, wsparty wędrownie o srebrzystą krawędź
Obłoku, co się wzburzył skrzydłami, jak łabędź -
Z łabędzia - do poety, zbłąkanego we śnie -

Uśmiecha się i pięścią grozi jednocześnie!





2 komentarze:

  1. W czas zmartwychwstania Boża moc
    Trafia na opór nagłych zdarzeń
    Nie wszystko stanie się w tę noc
    Według niebieskich wyobrażeń

    Są takie gardła, których zew
    Umilkł w mogile - bezpowrotnie
    Jest taka krew - przelana krew
    Której nie przelał nikt - dwukrotnie
    Jest takie próchno, co już dość Zaznało grozy w swym konaniu! Jest taka dumna w ziemi kość, Co się sprzeciwi –zmartwychwstaniu!

    I cóż, że surma w niebie gra
    By nowym bytem świat odurzyć?
    Nie każdy śmiech się zbudzić da
    Nie każda łza się da powtórzyć

    (nie pasuje tutaj ten Leśmian..wiem, ale lubię..a zresztą
    chyba tak..choć trochę..)

    OdpowiedzUsuń
  2. zmierzch bezpowrotny..?

    Lesmian tutaj.....Trafia
    na opór nagłych zdarzeń
    Nie wszystko stanie się w tę noc
    Według niebieskich
    wyobrażeń...










    OdpowiedzUsuń