..to moja rzeczywistosć - dotyka mnie i mojej mamy - tego własnie teraz doswiadczamy..
dotyka przez to, że znałysmy tą córkę, że znamy tą matkę - chociaż to nie o nas ta historia..
Kiedy miałam jakies 7 lat poznałam Ilonkę, a przedtem jej mamę, która natychmiast została "przyszywaną" ciocią. Poznałam ciocię Terenię i jej córkę, a moją rówiesnicę Ilonę. "Ciocia" Terenia kontrolowała Urząd Gminy, w którym kiedys pracowała moja mama.. A jako, że obie cudownie pogodne, kobiety te dwie się do siebie zbliżyły. Mój tato bardzo polubił koleżankę mamci, bo nie dało się jej nie lubić - sama radosć. Kiedys ciocia Terenia przywiozła do nas, na naszą cudowną wies swoje szczęscie - Ilonkę. Jako rówiesnice skumałysmy się natychmiast. Podczas pierwszego spotkania testowałysmy magnetofon szpulowy i mikrofon, nagrywając pierwszy niby reportaż z ZOO, gdzie reporterka pyta osobę, która pierwszy raz ogród zoologiczny oglądała o to, co jej się najbardziej w tym ogrodzie podobało. Na to pytanie usłyszała odpowiedź: "małpy z gołymi dupami"... w swiat ZOO i wywiadu wdarł się głos "ja wam dam zaraz małpy z gołymi dupami" - to był głos mojego taty :) Przerażone wyłączyłysmy magnetofon, ale co się nagrało, to długo jako anegdota uwierzytelniona nagraniem przetrwało.. ;) .. i może dziwne, ale wcale, a wcale nie pamiętam która z nas była odwiedzającą, a która reporterką. Może małpy to pamiętają...
Później ciocia Terenia zaprosiła mnie do swojego mieszkania na wakacyjny tydzień. Osiedle było jakies nowe, dużo rozkopów i piachu, ale dla mnie ze wsi przybyłej, to był piękny swiat z jasnymi pokojami, parkietami i mebelkami jak z bajki.. i ta rozkochana w jedynej córeczce mama... ja miałam brata, a o uczucia urodziłam się chyba zachłanna ;) nie wiem jeszcze, ale przeczuwam..
W nocy były odwiedziny męża cioci Tereni do dziecka - podpity facet błądził znów po moim ciele rękami.. a może byłam tak nocą jak i jego obecnoscią spanikowana, że sobie to wydumałam.. pan przyszedł przytulić swoją córeczkę, a ja się może napatoczyłam po drodze.
Spotykałysmy się z Iloną, kiedy miałysymy po 16, 17, 18 lat. Ona tak samo, jak ja szukała miłosci.. każda z nas ją spotkała.. tą pierwszą, młodzieńczą..
Po latach...
Zero kontaktów między nami - Ilonka wyszła za bogobojnego chłopca z dobrej rodziny, ja za rozwodnika po rozlewie krwi do mózgu.. Moje małżeństwo skończyło się w momencie wystrzału ręki sięgnięcia mojego policzka i ciągnięcia za włosy przez "męża".. jej małżeństwo trwało na obczyźnie w nienawisci do ojca własnych dzieci.. Tęskniła za domem i mamą, przyjeżdżała raz w roku. Ja jej mamę czasami odwiedzałam. Narzekała na swojego męża.. że traktuje ją jak rzecz do zaspokojenia rządz. A ciocia odwiedzając mnie mówiła jak to źle, że daję sobą pomiatać przez mojego męża nieslubnego..
Później..
Ciocia zaczęła chorować, rak, coraz marniej i marniej się czuła.. Przejmowała się swoją ukochaną córeczką, martwiła się, płakała.. Ilona tak samo - martwiła się, płakała.. Przejmowały się sobą nawzajem i jedna o drugiej myslała, że te wszystkie nieszczęscia to przez nią.. Ciocia mi kiedys z płaczem powiedziała, że to ona wybrała dla Ilonki męża, gdy ona kochała innego chłopca.. że czuje się winna za jej nieszczęsliwy związek. Mąż traktuje Ilonę jak krowę do rodzenia, zapatrzony i zasłuchany całymi dniami w "Radio ......" z Polski nie zauważa swojej żony, trzech córek i nie czuje się ojcem, a ona haruje, sprząta po domach, w swoim sprzata i gotuje.. A on siedzi w fotelu, pije piwo, patrzy i trwa w ułudzie polskosci i chrzecijaństwa, z daleka od rodziny, w łącznosci ze swoim krajem i religią.
Później..
Ilona chorowala... rak, coraz marniej i marniej się czuła tutaj, na ziemi.. zmarła w zeszłym tygodniu, prosząc córki żeby nie zapominały o swoim ojcu, żeby się nim opiekowały.
Czesć Ilonka, jeszcze nie skończyłysmy naszego reportażu ;).. Chwała Twojej pamięci!
Ta historia również wydarzyła się. Na Prawdę!! Ona się dzieje - ciocia Terenia żyje.. czy na prawdę? Odwiedzę ją w najbliższym czasie, tylko wiem że nie powiem jej prawdy, którą znam - pomiędzy wszystkimi wirami życia zabiłyscie się nawzajem.. a tak bardzo przez Boga kochane. I nie spytam dlaczego...