MARZENA NYKIEL - REDAKTOR NACZELNA "WPOLITYCE.PL"
1 dzień temu
Młody kalif, pomny ojcowskiej wskazówki, że aby dobrze rządzić krajem, trzeba znać życie jego mieszkańców, zwołał wszystkich mędrców, doceniał bowiem rolę nauki, i rozkazał im rozjechać się w różne strony, bacznie wszystko obserwować, a następnie napisać z tego sprawozdanie.
Mędrcy zabrali się ochoczo do pracy, a gdy po trzydziestu latach powrócili, każdy z nich wiódł po kilka wielbłądów objuczonych mnóstwem ksiąg. Kalif się przeraził: "Kiedyż miałbym to
wszystko przeczytać? Jedźcie jeszcze raz, ale ujmijcie sprawę zwięźlej".
Po dwudziestu latach powróciło ich tylko paru, reszta bowiem pomarła ze starości, przy czym każdy trzymał przed sobą zaledwie trzy książki. "To już znacznie lepiej - powiedział kalif-ale, widzicie, w moim wieku nawet tego nie mógłbym przeczytać, jedźcie więc po raz trzeci, ale, na
Allacha, streszczajcie się!"
Gdy po dziesięciu następnych latach wrócił tylko jeden zgrzybiały mędrzec, trzymający w ręku
tylko jedną cienką książeczkę, kalif, wówczas już umierający, uśmiechnął się blado i rzekł słabnącym głosem: "Niestety - teraz nie będę mógł przeczytać nawet tego krótkiego sprawozdania. Niemniej chciałbym się choć w jednym zdaniu dowiedzieć, co się dzieje z moimi poddanymi.
Mędrzec zaczerpnął tchu i powiedział: "Twoi poddani rodzą się, żyją i umierają. ".*