Kiedy tak stalem przy bufecie, zagail mnie jeden facet. Pol chlop, pol robotnik i trzy czwarte nygusa bumelanta. Absolutnie zdeklasowana jednostka. Podciagnal z brzucha kapote i mowi:
- Patrz pan, jaki pas. Ile pan dasz za niego? Oficerski pas panie.
- O to pana lepszy. Bo ja mam tylko podoficerski - mowie, podciagajac kapote i sweter i pokazujac mu swoj pas. Taki sam jak jego.
- Podoficerski to gowno, panie. Oficerski to jest pas. Jak pan przyrzniesz swojej kobicie, to przynajmniej poczuje.
Wzialem go za ramiona, szarpnalem do siebie, nachylilem mu sie do ucha i cichutenko mowie:
- Jak ja bym ja uderzyl, to ja bym sobie potem reke ucial. A jeszcze potem poszedl na tory.
I osunalem go na cala dlugosc rak, patrzac mu w oczy.
- Rozumiesz pan?- mowie.
-Tak, tak- odparl szybko on. Rozumie panie rozumie. Rozumie.
Zdjal ostroznie delikatnie moje rece ze swoich ramion i wycofal sie tylem, odplynal szybko w dymie tym czy tamtym, nie wiem dokladnie. Dymu bylo tyle ze nie rozroznialem juz, jaki dym jaki jest jaki. Zaslony sa ciezkie, grube i dlugie, od wysokosci do samej ziemi, do samych stop sie sciela i jest ich wiele, jedna na druga zachodzi, nie mozna sie z nich wyplatac.
Strzezcie mnie zorze mile.
Morał z tego taki;
OdpowiedzUsuńz knajpy idź do domu
nie zwierzaj się byle komu
by ten czy ów Ci sugerował
byś na torach wylądował...
Ochrona zycia nawet kulawego, bo nie ma szalenstwa, ktorego nie mozna wyleczyc.
OdpowiedzUsuńTeż w to wierzę!
OdpowiedzUsuńa po za tym
co w oczach człowieka
wydaje się szaleństwem
nie koniecznie takim jest
w oczach Boga..
On ma dystans do ziemskich spraw
i w dodatku jeszcze
specyficzne poczucie humoru ;)