poniedziałek, 29 czerwca 2009











Nigdy nie lekceważ przeciwnika!

to było dawno temu ze 40 lat.zapraszałem często moich chłopaków do siebie do domu,nie chcąc żeby szwendali się
po knajpach.Dwóch braci wspaniałych Warszawiaków,którzy lubili grać w szachy.Miałem na tapczanem lampkę,podobną
do chińskich lampionów,którą pomogła mi zrobić moja Mama.
Mała kolorowe obrazki na półprzezroczystych matowych karteczkach z kalki technicznej.W środku żarówka oświetlała
je i dawała przyjemny półmrok,tak mama miała dar rysownika malarza.Moim chłopakom bardzo się owa lampka spodobała,szczególnie młodszemu (a starszemu ode mnie)bratu.Słabo grał w szachy,starszy brat o wiele lepiej,ale
mój ojciec grywał w szachy na mistrzostwach wojewódzkich,i często ze mną i sąsiadem obok,moim rówieśnikiem.Potrafił grać z nami na dwóch szachownicach.No ale zaproponowałem
młodszemu z braci Mietkowi,że zagram z nim 10 partii,jeśli wygra ze mną tylko jedną lampka jest jego.Zaczęła się gra!,starszy brat obserwował grę brata i wychodził ze skóry.Tak Warszawiacy maja temperament,9 partii Mietek przegrał.Przy dziesiątej trochę go lekceważąc grałem w pozycji półleżącej,traciłem piony!,Mietek zdobywał przewagę.A ja zacząłem trochę żałować ze zrobiłem taki zakład,starszy się wściekał na mnie że z nim wygrywałem każda partię!,a tu taki neptek mnie załatwi ja nic.W końcu musiałem siąść i porządnie się przyłożyć do gry!,i z niewielką przewagą ostatnią partię z Mietkiem wygrałem!.
Morał,nigdy nie lekceważ przeciwnika!,bo nie znasz dobrze swoich słabości!!!

3 komentarze: