W noc poprzedzającą Nowy Rok (bodaj 1859), w sylwestrowy czas pieczonych gęsi, na jednej z uliczek Kopenhagi z głodu i zimna umarło dziecko. „A kiedy nastał zimny ranek, w kąciku przy domu siedziała dziewczynka z czerwonymi policzkami, z uśmiechem na twarzy – nieżywa: zamarzła na śmierć ostatniego wieczora minionego roku. Ranek noworoczny oświetlił małego trupka trzymającego w ręku zapałki, z których garść była spalona. Chciała się ogrzać, powiadano; ale nikt nie miał pojęcia o tym, jak piękne rzeczy widziała dziewczynka i w jakim blasku wstąpiła ona razem ze starą babką w szczęśliwość Nowego Roku”. Tak przynajmniej informuje Hans Christian Andersen....
napisał: Pawel Paliwoda
czytaj dalej: http://www.pawelpal.da6.prothost.com/wordpress/?p=1842
napisał: Pawel Paliwoda
czytaj dalej: http://www.pawelpal.da6.prothost.com/wordpress/?p=1842
..i Hans i Paweł mówią prawdę
OdpowiedzUsuńujawnioną w bajce
zamkniętą w księdze
której nie chce się czytać
do momentu kiedy
księdze zechce się
zostać przeczytaną
później
przemyślaną
jeszcze później
zrozumianą
by zostać
przyjętą..
mozolne zadanie?
tak tylko się wydaje ;)
piękny, inspirujący tekst a może test Pawle?
ladna bajka, wszystko dobre, co sie dobrze konczy...
OdpowiedzUsuńMilego wieczoru!
anty też prawdziwa, podobnie jak ta pierwsza.. nie ma nic za, co nie mogło by być przeciw.. wiara, a więc myśli wysyłane w przestrzń, do Boga mają moc tworzenia takiej rzeczywistości, jaką pragniemy mieć, albo takiej rzeczywistości jakiej się obawiamy najbardziej..
OdpowiedzUsuńA ja "nie boję się, gdy ciemno jest..." :))) wiara w dobro, szczęście i miłość powoduje przylgnięcie do nas Boga, ale jest jeden warunek! Twój Bóg, Twoje Światło MUSI BYĆ dobrem i niczym więcej i niczym mniej!! więc ja nie boję się!!! i już? ;))) i już! :)))